Chciałabym bardzo zachęcić wszystkich, by przeczytali książkę Kevina Wilsona "Rodzina na pokaz". Mam poczucie,
że ta proza na długo zostanie w głowie, bo jest tak dziwna, że aż
chce się wierzyć w moc twórczą ludzkiego intelektu.
Wyobraźcie sobie, że czytacie absolutnie fikcyjną historię, w której
ludzie zachowują się tak dziwnie, że to nie może być prawda, ale gdy
wertujecie strony i wgryzacie się w ten świat, okazuje się, że to
faktycznie jest normalne. Po prostu przyjmujecie fabułę, skoro jest ona normalna dla
bohaterów książki, to zaczyna być normalna i dla Was. Główni bohaterowie to rodzina Fangów,
rodzice i dwójka dzieci. Zajmują się oni kreowaniem rzeczywistości tzn.
odgrywają przemyślane scenki w dość specyficznych miejscach, by
zaintrygować gapiów i spowodować jakąkolwiek reakcję. Dzieciom
przeszkadza taka rzeczywistość, dorastają bowiem w przestrzeni, która
jest dla nich niepewna. Uciekają od rodziców, którzy doskonalą swoje
choreograficzne umiejętności, szykując coraz bardziej spektakularne
przedstawienia.
Dostrzec tu można znany z wielu dzieł topos życia
teatru. Autor świadomie, bądź też nie, prowokuje do rozważań na temat
dojrzewania, dorosłości, egzystowania w świecie, nakładania masek w
kontaktach międzyludzkich, łączy człowieka z kulturą i naturą. Mam
wrażenie, że przekaz - tej niezwykle zgrabnie napisanej powieści - jest
wielowymiarowy, przez co sama fabuła (choć prosta) nie pozwala o sobie
zapomnieć.
Uwielbiam twórców, którzy potrafią motywować do myślenia, właśnie tak działa ta książka, dlatego serdecznie ją polecam wszystkim
tym, którzy lubią nieszablonowe, dziwne i intelektualnie rozwijające
treści.